wtorek, 27 listopada 2012
Rozdział I
"Mała, czarnowłosa dziewczynka siedziała na parapecie okna w dużym, ciemnym pokoju. Miała na oko 5 lat lecz z jej szklistych, złotych oczu można było wyczytać siłę, zaciętość i ogromny smutek. Na jej kolana wdrapał się mały, czarny kotek - podarunek od taty - i zaczął cicho mruczeć. W jej głowie pojawiły się wszystkie, piękne chwile spędzone w te wakacje z rodzicami i mimo jej wielkich starań po jej mlecznobiałych policzkach spłynęły łzy. Płakała, bo musiała zostawić wszystko co kochała na całe 10 miesięcy, bo musiała opuścić swojego przyjaciela i wrócić do życia, które było jedną wielką grą pozorów.
Nagle do drzwi jej pokoju gwałtownie się otworzyły i do pomieszczenia wpadli bliźniaczy bracia, w jej wieku, o czarnych jak smoła włosach-po tatusiu-i niesamowitych, fioletowych oczach-,na które będą w przyszłości łapać panienki. Jak zawsze radośni podbiegli do siedzącej na parapecie dziewczynki i zrzucając kota porwali ją na ręce. Ona zaskoczona krzyknęła, i zapominając o łzach, roześmiała się radośnie gdy zobaczyła kim byli napastnicy.
-Serpens, Anguis zostawcie mnie, przecież nic wam nie zrobiłam!-wrzeszczała jakby ją torturowali. Chłopcy spojrzeli po sobie porozumiewawczo i nie zwracając uwagi na jej krzyki wynieśli dziewczynkę na dwór.
-Widzisz Księżniczko...-zaczął Serpens.
-Tydzień temu obudziłaś nas wielkim wiadrem lodowatej wody...-ciągnął Anguis
-Więc dzisiaj my...-dodał jego brat.
-Zmoczymy ciebie!-zakończyli triumfalnie obaj.
Dziewczyna słysząc to zaczęła mocniej szarpać i krzyczeć próbując się uwolnić. Chłopcy czują, że niedługo im się wyrwie podbiegli ostatni kawałek i z rozpędu wrzucili ją do lodowatej wody w jeziorze. Po posiadłości rozniósł się wrzask, a zaraz potem głośny śmiech. Dziewczynka powoli odwróciła się do roześmianych braci, spojrzała na nich złowieszczo i powiedziała:
-Mój tata o wszystkim się dowie i powie waszemu tacie, a on da wam karę!Już ja się o to postaram...-dodała mściwym tonem, który usłyszała kiedyś u taty. Była wyraźnie zadowolona i pewna siebie, bo chłopcy nagle zamilkli i straszliwie zbledli. W końcu po długim milczeniu odezwał się Serpens:
-Księżniczko to był tylko żart...chyba nie jesteś aż taka zła...?Przecież tata cię uwielbia i jak się mu poskarżysz to nas chyba zamknie w piwnicy...-jego głos był drżący, a chłopak mocno się trząsł zupełnie jak jego brat.
Dziewczyna poczuła nagły przypływ satysfakcji. Bali się jej! Nareszcie to ona była górą i mogła decydować co się stanie. Nagle dostała oświecenia! To były geny jej taty, który zawsze gdy ktoś się go bał wyglądał na usatysfakcjonowanego. Uspokoiła się jednak i powiedziała mściwym głosem:
-No wiem, że wujek..."
_____*_____*_____*_____*_____
Dziewczyna obudziła się gwałtownie siadając na łóżku. Rozejrzała się po pokoju ale na szczęście wszystko było tak jak wcześniej, a ten sen... Nie wiedziała co to było, bo zdążyło się jej po raz pierwszy. Miała wrażenie jakby to było jakieś dziwne, odległe wspomnienie ale zaraz odrzuciła tą myśl. Przecież to niemożliwe, jej życie było zupełnie inne, poza tym ona nie miała czarnych włosów tylko czerwone. Rozmyślała jeszcze chwilę lecz poczuła, że robi się senna więc opadła na poduszki, a przed jej oczami rozegrała się kolejna scena...
_____*_____*_____*_____*_____
"Piętnastoletnia dziewczyna stała w ciemnym korytarzu, a za jej plecami ustawili się kolejno: wysoki brunet o zielonych oczach, szczupły złotooki blondyn, niski szatyn i długiej grzywce przysłaniającej szafirowe oczy i znajomi czarnowłosi bliźniacy z fioletowymi oczami. Na tą grupkę z wyraźną nienawiścią spoglądali dwaj chłopcy-przyjaciele. Jeden, jasnowłosy stał na przedzie z wyciągniętą różdżką mierząc w bursztynooką dziewczynę, a drugi-rudzielec w okularach trzymał się z tyłu lecz wyglądał jak rozjuszony byk. Większ grupa osób patrzyła na to obojętnie uśmiechając się kpiąco. W końcu okularnik nie wytrzymał:
-I co?! Jak zwykle potraficie tylko gadać kanalie! Nawet różdżek nie wyciągniecie!-jego krzyk odbił się echem w korytarzu. Zielonooki brunet blondas popatrzyli po sobie porozumiewawczo, a najniższy z grupy powiedział z cynizmem i spokojem:
-Po pierwsze Fork jest nas więcej więc walka byłaby nie fair. Po drugie nie widzę potrzeby wyciągania różdżki gdyż z dzieciakami walczyć nie będę.-jego głos był zimny i obojętny, a on sam nawet nie drgnął.
-Jesteśmy w tym samym wieku gadzie więc się nie wywyższaj!-okularnik prawie wybuchł.
-Mathemu nie chodziło o wiek tylko o umiejętności matole. I ja się z nim w pełni zgadzam.-po raz pierwszy odezwała się czarnowłosa dziewczyna aksamitnym lecz pełnym pogardy głosem. Różdżka trzymana przez jasnowłosego drgnęła niebezpiecznie, a jego towarzysz spojrzał na niego z niepokojem. Wiedział, że wszystkie przytyki odnośnie jego umiejętności strasznie denerwują jego przyjaciela, a jeszcze wypowiedziane przez TĄ dziewczynę...
-Jak śmiesz ty dzi*ko! Jaśnie Pani oczywiście może wszystko, bo jej tatuś pozwala! Powiedz jak to jest mieć takiego ojca?-zakpił chłopak. Towarzysze dziewczyny spojrzeli na nią ze strachem, bo wszystkie żarty i kpiny z jej ojca bardzo ją raniły. Bali się, że za chwilę nie wytrzyma i rzuci Avadę. Nic takiego się jednak nie stało. Czarnowłosa odpowiedział na kpinę spokojnie zimnym głosem.
-Widzisz Penderson jak nisko upadłeś? Skończyły cie się riposty więc obrażasz mojego nieobecnego ojca. Nie wiesz, że nie obraża się nieobecnych? Nikt cię kultury nie nauczył?-jej głos był kpiący i wręcz lodowaty, a po plecach dwójki przyjaciół przeszły dreszcze. Dziewczyna zaśmiała się w duchu gratulując sobie. Mimo jawnej i dość bolesnej prowokacji udało się jej zachować spokój i zimną twarz. Jej tata byłby dumny.
Jasnowłosy pozbierał się jednak dość szybko i powiedział kpiąco z wyraźną nienawiścią:
-No oczywiście bo wielka..."
_____*_____*_____*_____*_____
Tym razem dziewczyna obudziła się ze wściekłym krzykiem. Była mokra od potu i straszliwie wściekła choć nie wiedziała dlaczego. Spojrzała na zegarek, była 5:40. Westchnęła głęboko wiedząc, że już nie zaśnie więc wstała i podeszła do okna otwierając je. Słońce już wstało i świeciło teraz jasno oświetlając las. Westchnęła po raz drugi i podeszła do szafy wyciągając ubrania. Musiała przygotować się do lekcji. W Durmstrangu wstawał nowy dzień.
_____*_____*_____*_____*_____
Akcja się powoli rozkręca ale spokojnie będzie ciekawiej w następnych rozdziałach. Mam nadzieję, że się wam podobało i piszcie proszę komentarze, bo to one napędzają mnie do dalszej pracy
Pozdrawiam
Kath<3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPomyliłam się i napisałam jakieś głupoty :D U mnie nowy rozdział, wpadaj :* www.aksmel.blogspot.com
Usuńps: a kiedy tu coś się pojawi? :)
Nie wiem bo mam przez cały tydzień sprawdziany.Z angielskiego,historii, kartkówkę z chemii i odpowiedź z rosyjskiego więc nie mam czasu ale postaram się coś dodać.
UsuńPozdrawiam
Kath<3
No to czekam grzecznie :D Powodzenia na kartkówce :)
UsuńDziękuję :)
UsuńPozdrawiam
Kath<3
"W Durmstrangu wstawał nowy dzień" hohoho! Nigdy nie czytałam opowiadania gdzie bohaterka chodziła do tej szkoły xd
OdpowiedzUsuńZapowiada się fantastycznie ^_^
Jakbym mogła cię prosić o informowanie mnie o nowych rozdziałach: http://american-school-of-magic.blogspot.com/
Nie obraże sie jeśli również moje opowiadanie przeczytasz ;)
Całuję, Sarah ;3
a ta szkoła nie jest przypadkiem tylko dla faci??
UsuńOla <3
Czytaj dalej,a się wyjaśni
Usuń