wtorek, 15 stycznia 2013

Liebster Award

Witam wszystkich. Jak widzicie nie jest to rozdział tylko nominacja. Zostałam nominowana do Liebster Award przez Skyler;* i muszę odpowiedzieć na kilka pytań. A teraz o co chodzi z tą całą nominacją
.


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."





A oto moje odpowiedzi:

1. Czy lubisz miejscowość w której mieszkasz?

Lubię chociaż wolałabym coś większego...


2.Gdybyś mogła wybrać jedno miejsce w którym mogłabyś zacząć wszystko od początku, jakie by to było? 


Hiszpańskie góry lub Norwegia. Nie wiem dlaczego ale to są moje ukochane miejsca i nic tego nie zmieni.


3. Czemu prowadzisz swojego bloga?


Bo to kocham! Piszę głównie dla siebie aby udowodnic sobi, że potrafię doprowadzić sprawę do końca. Poza tym uwielbiam pisać nawet jeśli mi to nie wychodzi.


4. Jakie są twoje nałogi?


MUZYKA!!! No i książki ale trochę mniej. Nie potrafię przetrwac dnia bez muzyki. Niestety...


5. Ulubiony Film? 


Piraci z Karaibów wszystkie części. Według mnie biją na głowę HP, bo wolę książkę.


6. Jaki blog ostatnio przeczytałaś?


Za dużo by wymieniać ale dosłownie przed chwilą skończyłam czytać rozdział na paniciemnosci.blogspot.com.


7. Czy uważasz, że jesteś osobą troskliwą?


Raczej nie chyba, że mi naprawdę na jakiejś osobie zależy. Głównie dbam tylko o siebie.


8.  Chciałabyś wziąć udział w  serialu "Ukryta Prawda" (moja chora wyobraźnia)


Nie, nie lubię być w centrum uwagi.


9. Kiedy pierwszy raz przeczytałaś Harrego Pottera?


Wieki temu... Nie pamiętam dokładnie ale chyba kilka lat temu w wakacje, przez tydzień.


10. Chciałabyś coś zmienić w swoim życiu? 


Dużo. Bardzo dużo ale wyborów nie można cofnąć... Niektórych rzeczy bardzo żałuję i teraz postąpiłabym inaczej ale no cóż...


11. Ulubiona Potrawa?


Spagetti Bolonese gotowane przez mojego tatę i mnie we Włoszech na wspólnych wakacjach.




No i to by było na tyle jeśli chodzi o moje odpowiedzi. Teraz przedstawię moje pytania do nominowanych przeze mnie osób.



1. Czy jest ktoś, za kim wskoczyłabyś w ogień?

2. Gdybyś miała do wyboru : Żyć wiecznie w niebie samemu czy w piekle z 
   ukochaną osobą co byś wybrała?          
3. Twoje największe pragnienie?
4. Czy wydarzyło się kiedyś coś co zmieniło twoje spojrzenie na życie?
5. Wierzysz w prawdziwą miłość?
6. Jesteś osobą ułożoną i poukładaną czy wiecznie roztrzepaną i zdrowo  
    walniętą?
7. Noc czy dzień i dlaczego?
8. Zdanie wypowiedziane przez kogoś, które utkwiło ci w pamięci?
9. Horror czy komedia?
10. Najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa?
11. Czy jest cos bez czego nie mogłabyś żyć?

Na koniec przedstawiam osoby, które nominowałam do Liebster Award :





1. Sherry

                                                                        2. Lady Charlotte

                                                                         3. Wezi

                                                                         4. MoonLight

                                                                         5. Blaccat Blaccat

                                                                         6. Rayne


Resztę dopiszę później, bo chwilowo muszę uciekać.
Pozdrawiam 
Kath<3

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział IV

Amaris Blackpass siedziała na tronie w wielkiej sali ozdobionej obrazami jej nikczemnych przodków. Tych, którzy chcieli władzy i potęgi było niewielu toteż sala była dość surowa. Kobieta była niesamowicie piękna  - miała długie, prawie do ziemi, piaskowe włosy i granatowe oczy przypominające niebo nocą. Jej sylwetka była nienaganna - Amaris była wysoka i szczupła, a czarna suknia idealnie podkreślała jej idealnie zaokrąglone ciało. Jedyną skazą na jej obliczu była długa szpecąca blizna biegnąca od prawej skroni przez oko, nos i kawałek ust aż do szyi. Szrama przypominała kobiecie o zemście na jej siostrzenicy, która niestety pół roku temu zaginęła. Blondynka bardzo długo szalała nie mogąc znaleźć tej bezczelnej lecz niestety bardzo potężnej dziewczyny. Gdy zaczęła o tym myśleć furia powoli opanowywała całe ciało. Już miała zerwać się z tronu i pobiec do lochów aby się wyładować gdy mahoniowe drzwi gwałtownie się otworzyły. Do mrocznej sali weszła postać odziana w czarną szatę Śmierciożercy.
- Witaj Armandzie. Jak widzę ten głupiec znowu przejął kontrolę? -zapytała lecz mężczyzna milczał dobrze wiedząc, że jego Pani nie oczekuje odpowiedzi. Miał rację. Blackpass nie zwracając na niego uwagi kontynuowała swoją wypowiedź lecz już krzykiem - Nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia! Żądam tylko byście ją znaleźli. Nie wiem jak i skąd, możecie ja nawet spod ziemi wyrwać ale ona ma stanąć przede mną ŻYWA! Zrozumiano?!
- Tak Pani. Jak sobie życzysz.
Mężczyzna ukłonił się jej z szacunkiem i pospiesznie wyszedł. Amaris Blackpass była zdenerwowana, a pod tym względem nie różniła się od jego "Pana". Trzeba było wtedy jak najszybciej zejść jej z oczu. Znał tylko jedną osobę, która nie bała się jego Pani - pewna bezczelna, czarnowłosa dziewczyna...

                                   _____*_____*_____*_____*_____*_____

     Grupa podekscytowanych nastolatków stała na błoniach przed Durmstrangiem i niecierpliwie czekała na mowę dyrektora szkoły. Wszyscy już od 6 byli na nogach i przygotowywali się do zadania, chociaż nawet go nie znali. Hermiona Granger stała w czarnych rurkach, granatowej podkoszulce i czarnej kurtce obok ubranego na czarno Blaise'a Zabiniego i zaplatała swoje długie, ciemnoniebieskie włosy w warkocz.
- Boże Miona, ile ten stary dziad może się szykować. Co on musi się w bandaże jak mumia zawijać czy kleić swoje zmarszczki żeby się nie rozpaść? Ja już się nie mogę doczekać! Ciekawe jakie będzie to zadanie? Może będziemy musieli walczyć ze smokiem, albo czegoś szukać, albo...
Hermiona westchnęła ze zrezygnowaniem, straszliwie męczyła ją gadanina chłopaka, i zaczęła modlić się do Merlina żeby on już się zamknął. Wyglądało na to, że Merlin ją wysłuchał, bo na podeście stanął Iwan Morozow - dyrektor Durmstrangu* i wszyscy zamilkli.
- Jak już zapewne się domyśliliście wasze zadanie nie będzie ani proste ani krótkie. Razem z dyrektorami innych szkół uznaliśmy, że przydadzą wam się ćwiczenia praktyczne więc wysyłam was... w teren. Będziecie chodzić w parach - tak jak tu przyjechaliście czyli szkołami. Chłopak podchodzi do mnie i losuje z tego pucharu jedną karteczkę - informację gdzie się udacie. Różdżki zostaną wam odebrane, a na miejscu znajdziecie broń, której podczas pobytu tam nauczycie się używać. Oprócz tego znajdziecie też koperty z instrukcjami i księgi, z których będziecie się uczyć. Po powrocie do Durmstrangu wasza wiedz zarówno praktyczna jak i teoretyczna zostanie sprawdzona. Radzę wam więc przykładać się do nauki. Na kartkach będzie widniała tylko nazwa kraju, a wysłani zostaniecie w całkowicie wyludniony teren. Zapraszam więc teraz każdego chłopaka aby losował. - zakończył swój wywód dyrektor.
Wszyscy chłopcy niepewnie podeszli do pucharu i kolejno wykrzykiwali wylosowane państwa.
 - Chile! - Durmstrang.
- Australia! - Beauxbatons.
- Indie! - szkoła im. Fryderyka Forens'a**.
- Norwegia! - Hogwart.
   Niezadowolony Blaise podszedł do uśmiechniętej Hermiony, która z radości rzuciła mu się na szyję. Chłopak zachwiał się i z trudem stanął prosto obejmując gryfonkę.
- Nie no mała ja rozumiem, że jestem gorący, seksowny i tak dalej ale ja tu powodu do radości nie widzę. Jedziemy do NORWEGII! To jakieś zadupie, wypizdowo i ogólnie kozia dupa z samymi skałami. I na dodatek zimno...
- Diabełku nie marudź, ja ci we wszystkim pomogę. Kocham ten kraj, czuję z nim jakąś szczególną więź. Jakbym tam kiedyś mieszkała... - pod koniec wypowiedzi jej ton stał się trochę rozmarzony...
Dziewczyna jednak szybko się otrząsnęła, bo zrozumiała, że powiedziała trochę za dużo. To jeszcze nie czas... 
- No nic Blaise nauczę cię wszystkiego i zobaczysz, że pokochasz Norwegię!
Chłopak już chciał się odezwać ale wtrącił się dyrektor.
- Za granicą będziecie przez 3 miesiące. Wiem, że to dużo ale uwierzcie, ze nauczycie się tam więcej niż w szkole przez cały rok. Życie jest najlepszym nauczycielem. Nie przedłużając życzę wam powodzenia i do zobaczenia! 
Staruszek wymruczał jakieś zaklęcie i uczniowie zniknęli. Mężczyzna uśmiechnął się do siebie i powolnym krokiem odszedł w stronę zamku. Biedni howardczycy jeszcze nie wiedzieli co ich czeka...

                      _____*_____*_____*_____*_____*_____*_____

Hermiona upadła z piskiem na coś miękkiego i ciepłego. To coś się ruszało i mruczało przekleństwa... Blaise! Gryfonka szybko wstała i rozejrzała się  wokoło. Znajdowali się na jakiejś polanie  w świerkowym lesie. Sądząc po pozycji słońca był wczesny ranek i ciszę przerywały jedynie odgłosy budzących się ptaków. Dziewczyna nie zwracając uwagi na klnącego towarzysza przeszła się po polanie i zorientowała się, że las położony jest na skarpie nad zimnym morzem. Hermiona wzięła głęboki wdech i zaśmiała się radośnie. Tak, na 100% byli w Norwegii pachnącej morzem, wiatrem i świerkami. Stała wpatrzona w horyzont i nie zauważyła, że Blaise już się podniósł i stanął koło niej obserwując okolicę. Po chwili jego uwagę przykuła wnęka w sąsiedniej skale, coś w niej błyskało... Podszedł do niej niepewnie i sięgnął ręką w głąb szczeliny. Prawie natychmiast zaskoczony ją cofnął i zawołał :
- Miona chodź tu szybko! Zobacz co znalazłem!
Wyrwana z transu dziewczyna rozejrzała się nieprzytomnie i dopiero po kilku chwilach zorientowała się o co chodzi. Podbiegła do bruneta, wciąż stojącego przy wnęce i spojrzała na niego pytająco.
- Tutaj jest nasza broń i koperta, prawdopodobnie z pierwszym zadaniem.
Gryfonka wzruszyła ramionami i wyciągnęła z dziury piękny czarno - srebrny łuk, kołczan pełen strzał i czarny miecz w srebrnej pochwie. Po chwili do znaleziska dołączyła kremowa koperta. Niebieskowłosa spojrzała niepewnie na towarzysza i otworzyła ją.

                                                        "Drodzy Uczniowie,
    Jeśli to czytacie, znajdujecie się w Norwegii,a wasze zadanie jest najbardziej skomplikowane ze wszystkich. W tej wnęce znajduje się również broń. Łuk dla dziewczyny i miecz dla chłopaka ( musicie pamiętać żeby trzymać się tego przydziału. bo łuk w rękach chłopaka, niezależnie od jego umiejętności, chybi, a miecz w rękach dziewczyny zacznie sam ją atakować ). Kołczan sam się napełnia, a miecz ostrzy więc nie musicie się tym martwić. Musicie teraz znaleźć resztę ekwipunku i rozbić obozowisko. Gdzieś w tym lesie ukryte jest 15 książkę - macie je przeczytać, bo bardzo wam pomogą. Możecie chodzić dowolnie daleko ale musicie przeczytać księgi i wykonać zawarte w nich zadania. Następna koperta pojawi się za dwa i pół tygodnia.
                                                                                                         Powodzenia"

- Więc... Umiesz posługiwać się mieczem? - spytała dziewczyna z niepokojem.
Blaise spojrzał na nią ze wstydem po czym spuścił wzrok. Był ewidentnie zażenowany.
- No wiesz... Różnie to bywało z tym mieczem... - wydukał licząc, ze to wystarczy ale widząc jej spojrzenie zrozumiał, że się przeliczył. 
- Ym... Miałem lekcje fechtunku ale uznawałem, że mi się to nie przyda więc uciekałem i najczęściej ... hmmm... uczyłem się anatomii jeśli wiesz co mam na myśli...
- Boże Diable! Nie lepiej powiedzieć : " Nie, nie umiem, bo olewałem lekcje i zamiast tego zaliczałem panienki."? Przecież rozumiem. Sama nie umiem posługiwać się łukiem. 
Hermiona spojrzała na trzymaną w ręku broń. " Boże Miona, jesteś przecież gryfonką! Do odważnych świat należy! "- mruczała do siebie w myślach dziewczyna i chwyciła pewniej broń. Wyjęła z kołczany strzałę i obejrzała ją dokładnie. Była czarna ze srebrnymi piórami od 3/4 długości do końca drzewca, a przy grocie wyrzeźbiony był owinięty wokół strzały wąż. Hermiona podniosła łuk, nałożyła strzałę na cięciwę i wycelowała w duży sęk na oddalonym o ok. 15 metrów drzewie. Wzięła głęboki wdech i strzeliła. Strzała pomknęła gładko i utknęła w samym środku sęka. Blaise patrzył zszokowany to na drzewo to na Hermionę. Nie mógł uwierzyć, przecież ona podobno nigdy nie strzelała. Ba! Nigdy nie miała łuku w rękach.
- Mio - Miona, jak... jak ty to zrobiłaś?!
- Nie mam zielonego pojęcia. Gdy założyłam strzałę to poczułam coś takiego... no jakbym już to umiała. Tak perfekcyjnie... Właściwie nie wiem o co chodziło ale poczułam irracjonalną radość. Jakbym wróciła do domu z długiej podróży...  - dziewczyna wyglądała na zagubioną ale dziwnie szczęśliwą.
Nagle przed oczami bruneta pojawił się obraz...

"Wysoka, czarnowłosa dziewczyna ubrana w czarne spodnie i srebrny top stała wyprostowana pewnie trzymając łuk. Podeszła do nich platynowowłosa kobieta o  bladoniebieskich oczach w białym płaszczu i spojrzała na strzałę wbitą centralnie w czerwony punkt na tarczy.
 - Brawo 20 punktów dla twojego domu. Jestem z ciebie dumna. Penderson! Chodź tu do mnie na chwilkę! - jej głos był donośny, zimny i znajomy. Blaise był przekonany, że już go gdzieś słyszał tylko był on cieplejszy...
Do grupki osób podszedł wyraźnie niezadowolony jasnowłosy chłopak i stanął obok niego.
- Chciała mnie pani profesor widzieć.  - było widać, że czarodziej nie jest zadowolony z wezwania ale niestety musiał się słuchać.
- Dokładnie. Spójrz na tamtą tarczę. - kobieta wskazała na tarczę ze strzałą. - Co widzisz?
- Strzałę wbitą w środek pani profesor. - odpowiedział ze sztuczną uprzejmością nastolatek.
-  Właśnie. Ta strzała jest na samym srodku Penderson! Nie poza tarczą tylko w środku! Czy ty naprawdę nic nie umiesz? I minus 30 punktów za obrażanie nauczyciela chłopcze. 
Blaise spojrzał na nią zdziwiony; przecież tan chłopak nic nie powiedział! Czyżby ona...? Ach ta kobieta była pewnie mistrzynią Legilimancji. O Matko jej ucniowie mają przesrane... Czyli on też! Slytherinie...
- Nie odpowiadaj Penderson. Koniec lekcji! Jutro test sprawnościowy, wyjdzie czy się tak naprawdę przygotowywaliście! A teraz do zamku!
 Kobieta machnęła białą różdżką i cała porozrzucana broń zniknęła. Wszystko oprócz łuku w rękach dziewczyny. A właśnie dziewczyna! Znowu napięła łuk, wycelowała, odetchnęła i strzeliła. Kawałek drewna poleciał i przepołowił tkwiącą i tarczy strzałę. Brunet wybałuszył oczy. To było niemożliwe! Czarnowłosa wyglądała na rozluźnioną i zadowoloną. Musiała to kochać..."***

- Blaise! Blaise! ZABINI DO CHOLERY!!!
Do jego świadomości dotarł wściekły, dziewczęcy krzyk. Potrząsnął głową i otworzył oczy. Hermiona patrzyła na niego zmartwiona a on... leżał na ziemi. Jak on się tam znalazł?
- Co - co się stało?
- No właśnie nie wiem. Nagle upadłeś i się nie ruszałeś, a ja nie wiedziałam co ci jest. Diable co się stało? - była roztrzęsiona zupełnie jakby... umarł. A może?
- Miona czemu jesteś taka zdenerwowana? Przecież tylko upadłem. - chciał ją podpuścić żeby powiedziała mu co się tak naprawdę stało.
- No bo ty  nie oddychałeś. I nie miałeś pulsu. I byłeś zimny. Boże Blaise ja myślałam, że ty nie żyjesz! Że coś cię ugryzło czy coś... - końcówkę wyszlochała i rzuciła się mu na szyję.
 Chłopak objął ją  i zaczął uspokajająco gładzić po plecach. Hermiona poczuła się jakby przytulała się do brata. Ale było inaczej niż z Ronem czy Harrym. Bardziej... znajomo. Po kilku minutach uspokoiła się i spojrzała mu z uśmiechem w zielone oczy.
- No Diabełku skoro wszystko ok to idziemy. Musimy znaleźć resztę ekwipunku. 
Chłopak podniósł się  z ziemi razem z nią, zapiął pas z mieczem i rozejrzał się po okolicy. Gryfonka w międzyczasie założyła kołczan na plecy. przypięła do pasa łuk i spojrzała na towarzysza.
- No to, w którą stronę?
- A bo ja wiem? Może przed siebie?
Miona wzruszyła ramionami i ruszyła przed siebie prosto w las.

                            _____*_____*_____*_____*_____*_____

   Szli już kilka godzin, zaczęło się ściemniać,a  oni jeszcze nie znaleźli miejsca na nocleg. Koce, śpiwory i całą resztę ekwipunku znalazł Blaise godzinę wcześniej gdy poszedł "za krzaczek" i wygrzmocił się na ziemię.  Okazało się, że zahaczył o plecaki schowane za kującym krzakiem. Chłopak klnąc podniósł się z ziemi, wyrzucił plecaki na dróżkę, którą aktualnie szli i poszedł dalej w poszukiwaniu odpowiedniego krzaczka. Zaczął wschodzić księżyc i robiło się niebezpiecznie. W końcu brunet dostrzegł małą polankę schowaną w cieniu wielkiego drzewa. Była na lekkim wzniesieniu otoczona skałkami więc byli względnie bezpieczni. Uzgodnili więc, że tu przenocują. Hermiona rozłożyła śpiwory i zrobiła im posłania, a Blaise'a oddelegowała do lasu by nazbierał drewna na ognisko. Ślizgon wrócił kilka minut później niosąc ogromną ilość, na szczęście suchego, drewna. Dziewczyna ułożyła stosik, obłożyła go kamieniami i zaczęła grzebać w kieszeniach przewiązanej na biodrach kurtki. Wreszcie z miną zwycięzcy wyjęła paczkę zapałek i podpaliła stosik, który natychmiast zajął się ogniem.
- Wow Hermi, skąd masz zapałki? - spytał Blaise pełen podziwu.
- Wzięłam kilka opakowań na wszelki wypadek. Przezorny zawsze ubezpieczony. No, a teraz ty pilnujesz ognia, a ja idę przynieść nam kolację. Może być dziczyzna?
- Ej! Czemu ty masz iść polować? Ja jestem facetem! - chłopak udawał wielce urażonego ale gryfonka dojrzała w jego oczach radość.
- Bo ja umiem strzelać i łuk bardziej nadaje się do polowań niż miecz. To może być ta dziczyzna? - powtórzyła pytanie z niezamąconym spokojem.
- Pewnie, że może. Jestem głodny jak pies.
- Dobra. To ja idę, a ty spróbuj skombinować nam jakieś ruszt to upieczemy mięso. - wydała polecenie dziewczyna i nie czekając na odpowiedź skoczyła w las.
 Chłopak uśmiechnął się do swoich myśli i zaczął szukać odpowiednich patyków.
                                                           
                            _____*_____*_____*_____*_____*_____

 Było cholernie ciemno i cicho ale Hermiona przestawiła się na tzw. " tryb nocny ". Widziała i słyszała o wiele lepiej, a poruszała się bezszelestnie. Wyjęła strzałę i założyła ją na cięciwę lecz trzymała łuk opuszczony. Ciągle szukała jakiegoś niedużego zwierzęcia, którym mogliby się najeść. Usłyszała szmer i kątem oka dostrzegła ruch w górnej części jednego świerka. Błyskawicznie się odwróciła i strzeliła trafiając prosto w dużego ptaka siedzącego na gałęzi. Zwierzę padło na ziemię, a gryfonka podniosła je, zaczepiła łuk na biodrze i szybko wróciła do obozu. Blaise siedział przy ogniu ustawiając patki ze zwycięską miną. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie : był uroczy. W sumie to ideał faceta : miły. szarmancki, uroczy, słodki, kulturalny, cholernie przystojny, seksowny, inteligentny, oczytany i wesoły. Zawsze marzyła o takim chłopaku ale... Diabeł był jej przyjacielem, właściwie bratem. Czuła się jakby znali się od wielu lat i niczego się przy nim nie wstydziła. Odnalazła w nim zrozumienie i akceptację, której tak bardzo pragnęła. Znali się właściwe od półtora tygodnia ale był jej bliższy niż Harry i Ron razem wzięci... To dziwne. Potrząsnęła głową uwalniając się od natrętnych myśli i podeszła bliżej ślizgona.
- Witaj Diabełku, wróciłam. Mam dla nas kolację. - zakomunikowała radośnie. 
Chłopak uśmiechnął się uroczo i wyciągnął rękę.
 -  Daj to ptaszysko będziemy je teraz skubać!
- A umiesz? - spytała podejrzliwie.
- Nie ale zawsze jest ten pierwszy raz! - powiedział uśmiechnięty i poklepał ziemię obok siebie. - Siadaj Miona będziemy uczyć się razem.
Gryfonka westchnęła cierpiętniczo ale usiadła obok bruneta i wzięli się do pracy - pierze latało wszędzie, a oni mięli ogromny ubaw. Co chwilę nocną ciszę przerywały ich głosy i głośny śmiech. Po pół godzinie ptak był względnie oskubany, pozbawiony głowy, nóg i ogona i nabity na patyk piekł się w ognisku. Przyjaciele usiedli obok siebie i zaczęli rozmawiać o wszystkim. Świetnie się dogadywali i rozumieli bez słów. Byli jak dwie strony tej samej monety.
 W końcu mięso było gotowe więc szybko je zjedli, popili wodą przyniesioną wcześniej przez Zabiniego i uznali, że już czas spać. Ułożyli się po dwóch stronach ogniska i starali się zasnąć. Blaisowi udało się to natychmiast, Hermiona natomiast kręciła się z boku na bok nie mogąc usnąć. Było jej zimno, niewygodnie i źle. Westchnęła sfrustrowana i spojrzała przez ogień na towarzysza. W końcu wstała cichutko i podeszła do śpiącej postaci.
- Blaise, Blaise wstawaj. - szturchnęła go delikatnie w ramię.
 Chłopak otworzył oczy i spojrzał na nią zamglonym wzrokiem.
- Co? Co już rano?
- Nie tylko mam pytanie... - powiedziała nagle niepewna. To było głupie i dziecinne, poza tym nie była jego dziewczyną i trochą niezręcznie się czuła.
- Dawaj Miona. Co się stało? Wiesz, że możesz mnie prosić o wszystko. - zapewnił brunet widząc jej zmieszanie.
- Mogęspaćztobą? -wyrzuciła z siebie na jednym wydechu spuszczając wzrok.
Zbini spojrzał na nią ze zrozumieniem, dźwignął się na łokciu, przygarnął ją do siebie i przykrył kocem. Niebieskowłosa zamarła zszokowana.
- Oczywiście, że tak, co to za pytanie? Nie masz się czego wstydzić. - powiedział uspokajająco zielonooki i objął ją mocniej ramieniem.
Hermiona rozluźniła się i wtuliła mocniej w jego ciepłe, dające bezpieczeństw ciało. Zasnęła natychmiast. Blaise popatrzył na nią przez chwilę i zaśmiał się pod nosem. Jego mała, granatowowłosa siostrzyczka...

                              _____*_____*_____*_____*_____*_____

* - wymyśliłam innego dyrektora, bo książkowy nie pasował do mojej wizji. Ostrzegam, że będzie więcej takich zmian.
** - szkoła, którą wymyśliłam na potrzeby opowiadania. Jeszcze nie wiem gdzie się znajduje ale to nie jest ważne.
*** - to wyjaśni się później

Witam was ponownie. Wiem, że minęło trochę czasu ale byłam okropnie zajęta szkołą. Mam nadzieję, że rozdział wyszedł w miarę, bo mnie osobiście się podoba. Spokojnie, już w następnym odcinku mam zamiar wprowadzić delikatny motyw Dramione ale nie wiem jak to wyjdzie. I mam do was pytanie : chcecie żeby ten wyjazd był w kilku rozdziałach czy mam to szybko kończyć? W sumie mi pasuje i to i to, bo to co chcę i tak tutaj zamieszczę. Ale zależy mi na waszych opiniach więc komentujcie. Ostrzegam , że jeśli będzie mało komentarzy nie dodam nn. I dodam jeszcze, że przepisywałam to w nocy, a moja beta ma zepsuty komputer więc pewnie są błędy.
Pozdrawiam
Kath<3