Mówisz, że kochasz deszcz...
Burzowe chmury zebrały się nad Hogwartem. Uczniowie w pośpiechu zbierali swoje rzeczy i uciekali do zamku ale ona trwała nadal. Uśmiechnęła się miękko i szybko przeskoczyła na kolejny parapet. Wiatr przybierał na sile, w powietrzu szybował zapach czegoś elektryzującego, a ona wytrwale i z gracją wspinała się co raz wyżej. Nagle rozległ się potężny grzmot i z nieba lunęła struga deszczu. Uśmiechnęła się jeszcze raz, prostując się na stromym dachu zamku i zdejmując bluzę. Zimna woda natychmiast przemoczyła jej ubrania i włosy, wywołując jej śmiech. Rozłożyła szeroko ręce i zamknęła oczy, a błyskawice raz po raz rozświetlały niebo. Mijały minuta, a ona czekała. Pamiętała co powiedział parę dni temu. Że kocha deszcz. Wysłała więc patronusa, by spotkał się z nią na dachu nad wejściem, bo zaczęło padać. Była pewna, że przyjdzie. Przecież kocha deszcz... Czekała aż do końca burzy. W końcu, gdy zza chmur wyjrzało słońce, a ona bez słowa i uśmiechu zeskoczyła na ziemię. Cały czas milcząc weszła do Pokoju Wspólnego i ignorując wszystkich weszła do swojego dormitorium. Nie wszyła z niego aż do rana.
... a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać.
Spotkali się następnego dnia na śniadaniu.
- Czemu nie przyszedłeś? - spytała miękko i smutno.
Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem i zarzucił ręce na jej talię.
- Przecież padało.
- Mówiłeś, że kochasz deszcz. - przypomniała spokojnie, patrząc w jego szare oczy.
- Tak, ale... Nie będę stał i moknął bez powodu. - mruknął ze śmiechem i pociągnął ją za sobą do stołu.
Nigdy więcej nie rozmawiali o deszczu.
Mówisz, że kochasz słońce...
Umówili się w południe na Błoniach, przy ich kamieniu. Słońce świeciło mocno i nagrzewało wszystko i wszystkich. Uczniowie rozmawiali na trawie, chlapali się przy jeziorze i czytali na ławkach. Uznała, że będzie wolał słońce, w końcu nie lubił moknąć. Miała na sobie krótkie spodenki i podkoszulek, była boso, a włosy związała w niedbałego koka. Nagle ktoś złapał ją od tyłu i pociągnął za sobą. Zaskoczona spojrzała na Ślizgona, który kierował się w stronę rozłożystego drzewa. Przystanęła nagle.
...a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna świecić.
- Przecież kochasz słońce. - szepnęła jak zwykle spokojnie.
- Tak ale nabawię się poparzenia. - odpowiedział radośnie i pociągnął ją dalej w cień.
Nigdy więcej nie wspominała o tym wydarzeniu.
Mówisz, że kochasz wiatr...
Chciała zrobić mu niespodziankę, tak jak on jej zrobił dzień wcześniej. Zawsze utożsamiał się z wiatrem, mówił jak bardzo lubi wietrzne dni. Postanowiła więc, zabrać go na spacer po Zakazanym Lesie, podczas dość dużej wichury. Myślała, że się ucieszy. Dostała patronusa. Powiedział, że jest wariatką i ma wracać do zamku. Bez słowa ruszyła do szkoły, a wiatr szarpał jej długie włosy. Siedział w jej dormitorium i właśnie ryglował okno.
...a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać.
- Może lubię wiatr ale przeziębiłbym się, gdybyśmy gdzieś poszli. To wichura stulecia! - wykrzyknął, wiedząc co zaraz nastąpi.
Uśmiechnęła się jedynie smutno i usiadła obok niego na łóżku. Kolejny incydent do unikania.
Właśnie dlatego boję się...
Uprzejmie podziękowała pani dyrektor odbierając dyplom i szybko skierowała się do swojego pokoju. Wszystkie rzeczy już dawno spakowała, więc tylko chwyciła torbę, zmniejszyła kufer i założyła koszulę. Na łóżku zostawiła krótki liścik przeprosinowy, a sową wysłała wiadomość do Ślizgona.
...kiedy mówisz, że mnie kochasz"
Szybkim krokiem weszła pomiędzy drzewa i podbiegła na polanę do teleportacji. Z jej oczu popłynęły łzy ale zniknęła, nie oglądając się za siebie.
"Przecież miłość często boli..."
_________________________________________________________________
Nie mam bladego pojęcia co to jest. Serio. Napisałam to w jakieś 20 minut i nawet nie wiem po co. Może żeby coś dodać? Żeby znaleźć w sobie chęć do pisania? Chyba się udało, aczkolwiek nie jestem z tego dumna... Oceńcie sami.
Kocham
Wasza
Kath<3
Nie ważne, co to, ważne, że jest piękne. Dość smutne i trochę przygnębiające, ale wspaniałe. Mam nadzieję, że pozwoli Ci to odzyskać wenę i niebawem wstawić kolejne wspaniałe "coś", bo zaczynam już tęsknić za twoją twórczością :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
piękne *-*
OdpowiedzUsuń<3
Smutne , ale piękne :D
OdpowiedzUsuńJej... Cudne. Niestety czasami naprawdę tak się dzieje:( Fajne i cudownie, że zrobiłaś ;*
OdpowiedzUsuńLuar Princesa ♥
miało być wróciłaś a nie zrobiłaś :)
UsuńJejku jakie piękne <3 i takie smutne ;c
OdpowiedzUsuńKobieto jesteś genialna ♥ żeby tak cudnie pisać, no jak to tak można? :D
Ja proszę więcej takie dzieła bo , to niesamowite jest ;-*
Ściskam,
Sama-Wiesz-Kto
Śliczne ;) Naprawdę piękna miniaturka, powstała najwyraźniej w przypływie weny, gratuluję ;) Słowa w przerywnikach są ogólnie znane, ale wykorzystałaś je w bardzo ciekawy sposób, naprawdę dobrze się to wszystko czyta. Bardzo estetyczne, a jednocześnie lekkie i niemęczące pióro, chyba musisz mieć doświadczenie ;P
OdpowiedzUsuńWeny xD
C.I.
www.hgwk.blogspot.com